Temat który zawsze można, wypada powielić na Fejsie czy inny podobny sposób, aby ktoś akurat zainteresowany tematem właściwego palenia w piecu, mógł się zapoznać.
Przeciętny palacz nie myśli o cieple w kategoriach liczbowych: energii cieplnej, efektywności spalania, wartości opałowej. Wie tylko tyle, że póki sypie węgiel do kotła, to w domu jest ciepło. Spalił 5 ton i zabrakło przed końcem zimy? To się zapożyczy i dokupi jeszcze dwie, bo przecież nie będzie marznąć.
Najtrudniej jest zdać sobie sprawę, że za zużycie opału w olbrzymiej mierze odpowiada nie marka ale moc kotła oraz sposób palenia w nim. Kto przyjął to do wiadomości, ten bez trudu znajdzie sposób, by spalać tyle opału, ile faktycznie potrzeba. Czytaj więcej
Wartość opałowa drewna, zależy od jego wilgotności. Rozróżniamy drewno wilgotne, jak całkowicie suchego, to takie przechowywane w odpowiednich warunkach, po 18 miesiącach. Również wielkość kawałków drewna ma wpływ na wartość opałową na jednostkę objętości.
Świeżo ścięte drzewo może mieć nawet 50 % wilgotności, a jest to pewne, że nie znajdziemy drewna suchego w lesie.
W metrze przestrzennym (mp) drewna znajdują się pomiędzy kawałkami drewna mniejsze lub większe puste przestrzenie, dlatego 1m przestrzenny odpowiada tylko 0,7m sześciennego masywnego drewna (bez kory) [1]. Czytaj więcej
Drewno w liczbach
1mp drewna = ok. 170 litrów oleju opałowego
1 kg drewna suchego = 4,4 kWh
1 mp drewna waży 400 – 500 kg [2]
Kilka lat temu zainteresował mnie temat, ile drewna przypada jest zamiennikiem 1 tony węgla. Do porównania wziąłem węgiel o kaloryczności 24 MJ, dla drewna przyjąłem 12 MJ.
Wyszło mi 4-4,5 mp dębu, buku; 5 mp brzozy; 7 mp sosny
Nie wiem, mi się wydają te liczby trochę wyśrubowane, inna strona ciepło właściwe, gdzie sam sobie policzyłem, wyniki bardziej mi pasują.
Tak to bywa przeważnie w życiu, że mało który sprzedawca lub instalator zna się na rzeczy.
Wykres ten nie ma oparcia w literaturze czy badaniach, bo nikt takich badań nie prowadzi ani nie pisze takiej literatury (a jeśli już, to ich nie ujawnia). Nikt nie ma interesu w tym, byś znał coś więcej niż te ładniutkie 80% z folderu reklamowego. Wykres opiera się na porównaniu doświadczeń wielu ludzi: zestawieniu mocy ich kotłów, zapotrzebowania na ciepło domów i zużycia opału. Liczby mogą się różnić nieco w tę czy w tamtą, ale wniosek jest prosty: zbyt duży kocioł jest skrajnie nieefektywny.
W warunkach domowych kocioł dobrany prawidłowo najczęściej pracuje na ~50% mocy nominalnej (bo takie są potrzeby domu), co daje sprawność ok. 50%. Jeśli kupisz kocioł dwa razy za duży, to będzie on pracował na 25% mocy nominalnej. Jaka będzie jego sprawność? Poniżej 30%. Przy drastyczniejszym przewymiarowaniu trudno już mówić o spalaniu. To nieustające kiszenie opału. Albo palenie dwóch łopatek węgla w ognisku na środku wielkiego rusztu.
W sumie bardzo dobry ten wykres, mi znajomość tych faktów pozwoliła spojrzeć z innej perspektywy, i postanowiłem zmienić mój sposób palenia w piecu.
Widzimy, że nawet w największy mróz kocioł nie przekroczy nigdy sprawności 40%, ponieważ szczytowe zapotrzebowanie budynku — czyli 6kW — to zaledwie 30% mocy nominalnej kotła.
Przez większość zimy węgiel w tym kotle będzie się tlił, dymił i smołował, a 3/4 energii ucieknie kominem. Palacz spędzi większość żywota w kotłowni lub na czyszczeniu komina, z którego dodatkowo zaczną wypływać dziwne ciecze. A w domu będzie +16 stopni, bo do utrzymania komfortowej temperatury trzeba by zakupić dwa razy więcej opału.
Co można zrobić w takim wypadku, najlepiej kupić mniejszy kocioł o mocy 6-10 kW.
Przy zapotrzebowaniu raptem 7 kW, osobiście nie zawracał bym sobie głowę piecem na węgiel, postawił bym na pompy ciepła.
Komentarze
Prześlij komentarz